38 lat temu wiózł Michała Adamowicza do szpitala

Udostępnij

Dotarliśmy do jednego z uczestników wydarzeń sprzed 38 lat, Pana Jana Kipera, który wiózł ciężko rannego w głowę Michała Adamowicza do szpitala. W tym roku przypada 38 rocznica Zbrodni Lubińskiej, kiedy do uczestników pokojowej manifestacji, idącej ulicami Lubina w drugą rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, milicjanci i zomowcy oddali strzały. Śmierć poniosły trzy osoby, a kilkadziesiąt odniosło rany.

Jan Kiper ma teraz 73 lat i mieszka w Piechowicach na Dolnym Śląsku. Mimo, że to było 38 lat temu mówi, że wspomnienia są jak żywe. Zanim jednak przytoczymy wspomnienia Pana Jana opiszemy co działo się chwilę wcześniej, a ma to związek słynną już na cały świat  fotografią nie żyjącego już Krzysztofa Raczkowiaka.

Reklama

Jerzy Stężewski, to biegnący z przodu brodacz z fotografii. W jego prawym ręku widać sweter Adamowicza. Gdy dobiegli do ronda przy ulicy Zawadzkiego (obecnie Paderewskiego), Stężowski zatrzymał dużego fiata. Kierowca powie mu, że nie może zabrać rannego, bo krew zachlapie mu otulające tylne siedzenie białe futerko. Stężowski zatrzymał drugi samochód. Sweter, który niósł, podłożył Adamowiczowi pod krwawiącą głowę.

Jan Kiper wracał z pracy jasnobrązowym małym fiatem, na ulicy Kilińskiego miał kiosk. – Wracałem z żoną z pracy i jak jechałem przez rondo, zobaczyłem kilka osób biegnących w moją stronę, zaczęli machać do mnie – wspomina Jan Kiper – zatrzymałem samochód, podlecieli do mnie, nieśli człowieka z ranami głowy, pamiętam krew się lała, wsadziliśmy go do tyłu samochodu. Pamiętam, ze jeden człowiek z tej grupy tak samo wsiadł z tyłu podtrzymywał rannego. Ja nakręciłem, jeszcze do tego pod prąd na rondzie, w strachu, bo dookoła było pełno milicji i zomowców – wspomina Pan Jan. Jechałem na światłach i co chwile włączałem klakson, ale jakoś nikt mnie nie zatrzymywał, nie wiem jak mi się to udało. Wjechaliśmy pod szpital, zaraz wyszli lekarze i wzięli Adamowicza na wózek i na tym moja rola się skończyła – mówi Jan Kiper.

 – Po kilku latach, kiedy już nie mieszkaliśmy w Lubinie, zdarzyło się coś dziwnego, nie wiem czy to tylko zbieg okoliczności, ale moja córka szukała mieszkania w Lubinie i wynajęła przypadkiem mieszkanie od Pani Adamowicz, dla mnie to był niesamowity zbieg okoliczności, nie wiem nawet jak to nazwać po tylu latach – mówi Jan Kiper.

Od wydarzeń lubińskich minęło prawie 38 lat, ale ta historia jest wciąż żywa dla uczestników tamtych wydarzeń.

31 sierpnia 1982 roku „Solidarność” zorganizowała w kilkudziesięciu miastach manifestacje, w których wzięło udział ponad 100 tysięcy osób. Do największej tragedii doszło w Lubinie. Od kul strzelających na oślep zomowców zginęły trzy osoby: Michał Adamowicz (28 lat), Mieczysław Poźniak (26 lat) i Andrzej Trajkowski (32 lata). Kilkadziesiąt osób odniosło rany.

Jan Kiper – wiózł Michała Adamowicza do szpitala

One thought on “38 lat temu wiózł Michała Adamowicza do szpitala

Comments are closed.

Top