Gen niewolnika 2 – czyli ja to w wojsku… dupa

Gdy się rodziłem mama miała cesarskie cięcie, dlatego, że byłem ponadprzeciętnym niemowlakiem mierzącym 63 cm i pięć kilo wagi, ale potem już tak szybko nie rosłem.

 

Reklama

Wychowywanie przyszłego niewolnika

Kilka tygodni po tym, pierwszy raz próbowano złamać moją wolę poprzez chrzest kościelny. Mimo tego, że uniwersalne prawo mówi, że każda istota posiada wolną wolę, więc jakie to poszanowanie wolnej woli, narzucając takiemu miesięcznemu maleństwu jaką religią ma się w przyszłości utożsamiać? Oczywiście moi rodzice robili to nieświadomie, bo przecież tak religia każe, a co by ludzie powiedzieli itd.

Następnym złamaniem mojej wolnej woli, były wszelkiego rodzaju szczepienia, na prawdę, nie prosiłem się o te szczepionki, bałem się płakałem, no ale cóż może taki malec. Według mojej dzisiejszej wiedzy, stwórca tego świata stworzył człowieka doskonałego i jego ciało jest także doskonałe, i o czym dzisiejsi lekarze zapominają moje ciało posiada także ducha, czy duszę, ładują w nas rożne prochy, chemię, a kto uzdrowi chorą duszę? Nasze ciało jest takie doskonałe, że potrafi się samo uzdrawiać, tylko je trzeba o to prosić i drugie to uwierzyć w to, że tak się stanie.

Następnym, co mi doskwierało, to był domowy więzień. Moja matka nie pozwalała mi się zbytnio kontaktować z rówieśnikami, gdy próbowałem się wymknąć, zaraz było słychać sławetne Krzyysieeek, a koledzy rżeli ze śmiechu wyzywając mnie od maminsynka, tu poznałem co to jest wstyd i bezsilność, oraz poczucie gorszego od innych, co się odbiło na dalszej mojej młodości, jak nie na całym życiu. Gdy byłem trochę starszy, trudno było już o akceptację rówieśników, trzeba było czymś zabłysnąć, żeby im dorównać. Znieść docinki typu o maminsynek przyszedł.

Szkolenie niewolnika

Potem wysłano mnie do szkoły, która uczyła mnie rożnych niesprawdzonych praw, które w obecnych czasach są obalane, dziwnych lektur, których bym nigdy nie przeczytał, gdybym miał wybór, najciekawsza była według mnie matematyka. Ze szkoły podstawowej wziąłem tylko to, co potrzebowałem, czyli umiejętność czytania, dzięki której mogłem sam poszukiwać prawdy i zanurzać się w przygodowych książkach, gdzie odnajdowałem swoją wolność, tam mogłem być każdym: Tomkiem Sawyerem poszukiwaczem przygód, latać w kosmos, czy być pilotem samolotu, wcielałem się zawsze w bohatera książki. W sumie z podstawówki wziąłem tylko umiejętność czytania i matematykę.

Potem nastała szkoła średnia, tam nauczyłem się co to podziały, czyli na kujonów, tych normalnych i frajerów. należałem oczywiście do tych ostatnich. Pamiętam, że tak naprawdę to dwóch nauczycieli chciało nas czegoś nauczyć, na ich lekcjach nie rzucało się samolotami i nie strzelało gumkami, naprawdę potrafili swą wiedzę przekazać z pasją, także mogli mnie w nocy zbudzić i odpowiadałem bez błędnie na pytania z chemii czy matematyki. Resztę przedmiotów to była kicha, nawet porządnej sali do wf nie było. Moja szkoła średnia była kierunkowa, pod konkretny zawód, ale tak naprawdę to zawodu nauczyłem się już w samej pracy. Pierwsze dwa lata w samej pracy było nawet fajne. Wyzwoliłem się spod moich ciemiężycieli, znaczy matki, bo ojca rzadko widywałem, bo albo pracował na etacie, a po powrocie do domu był rolnikiem.

Ja to w wojsku dupa

Moja prace w pięknej opolskiej miejscowości, przerwało wezwanie do wojska, Tam przez pierwszy miesiąc zapomniałem kim jestem i jak się nazywam. Mówili na mnie Wy żołnierzu albo szeregowy. Przeczołgali w zimie po błocie z pieśnią na ustach „Kalina malina… Po przysiędze, porozsyłali nas do różnych jednostek, oczywiście bez bałaganu się nie odbyło. Na skutek błędnie wypisanego rozkazu, trafiłem do innej jednostki niż miałem. Jednostka była w miarę normalna i fajnie mi się tam służyło, no ale to było by za piękne.

Następnie dowiedziałem się, że poszukują mnie rożne służby wojskowe i rodzina. Oczywiście jednostka w której służyłem wiedziała o tym i miała dobrą zabawę. Dowódca powiedział mi o tym, że jest taka sytuacja, ale jak są dupy, to niech szukają i obserwowali rozwój wypadków, a ja sobie spokojnie służyłem. Odnalazła mnie moja matka z ciotką, które to wpadły na pomysł, że może trafiłem do jednostki obok, po drugiej stronie ulicy, no i miały rację 🙂

No ale na tym sielanka się skończyła….. zaczęła się nauka życia w niewoli….

<

p style=”text-align: justify;”>Krzysztof Gral

Top