„Jesteś tym co robisz, a nie tym, co mówisz, że zrobisz” Carl Jung

Tak, od dłuższego czasu zastanawiałam się, czy pisać dalej, czy nie? Czasami mam wrażenie, że piszę tylko dla siebie i nikt tego nie czyta, a już z pewnością nie zastanawia się nad moimi słowami.

09:20:33

Reklama

Nie piszę o tym przez kokieterię, ale czasami tak po prostu czuję. Z drugiej strony ufam, że może jednak… teraz kiedy też te moje wypociny pojawiają się na portalu www.elubin.pl dodatkowo jest nadzieja, że ktoś to czyta. Chociaż liczba wyświetleń sprowadza mnie na ziemię i pokazuje, że nie jest tak źle. Czytają. W chwilach jakiś dylematów zerkam na statystyki, co mnie mobilizuje do pisania.

Cytat odpowiedni do wstępu, bo celem mojego pisania nie jest tylko przelanie słów na papier czy wklepanie w worda, ale zrobienie czegoś więcej lub zachęcenie do działania. Słowa to jedno, ale czyn to drugie. O jednym mogę Was zapewnić, że to, czym się tutaj z Wami dzielę jest tym samym czym żyję na co dzień. Wychodzi mi to mniej lub bardziej, ale jednak wychodzi. Od razu podziękuję wszystkim tym, którzy jednak z jakiś przyczyn czytają, a których nie znam… jak i tym moim znajomym, bliższym i dalszym, którzy mi kibicują w tym pisaniu… Dzięki Wam wszystkim.

Tak sobie ostatnio myślałam o wielu sprawach, bo wiecie…listopad jest dobrym czasem na jakieś analizy życia i tego co się przeżyło w danym roku, bo koniec roku jest tuż za rogiem.

Chcę Wam napisać o jednej sprawie, która od zawsze porusza moje serce od zawsze… a mianowicie pomoc drugiemu człowiekowi. Wiele się czyta na ten temat, wiele się pisze – dzięki też Papieżowi Franciszkowi, który Ewangelię wciela w życie bez wahania, bez obaw, że może zostać niezrozumiany…. o czym też możemy przeczytać niejednokrotnie na różnych portalach. Aktualnie w Polsce trwa, praktycznie kończy się akcja „Szlachetnej Paczki”. Rzecz dobra. Sama kiedyś brałam w niej udział, bo jak już wspominałam pomaganie drugiemu to tak jakby moje drugie imię. Tak sobie teraz myślę, że dobro dzięki niej się rozprzestrzenia, ale chciałabym, aby to miało też przełożenie na czas przyszły. Wolontariusze, którzy teraz biorą udział, którzy brali udział co będą robić dalej? Czy połkną bakcyla pomagania? Tego bym sobie życzyła, bo niestety świat biedy ludzkiej jest przeogromny. Nie możemy być tylko wolontariuszami ot tak. Z akcji na akcję…a późniejszy czas? Zostawiam te pytania, abyście trochę nad tym pomyśleli.

W Polsce niesamowitym dla mnie autorytetem jest s. Małgorzata Chmielewska, która żyję z bezdomnymi, zaadoptowała chłopaka z autyzmem i odwala kawał dobrej roboty. Wpisy na jej blogu są tak prawdziwe, że aż chce się czytać i czeka się z utęsknieniem na nowe wiadomości z życia jej i jej podopiecznych.

Jak sama to podkreśla niejednokrotnie ona tworzy domy a nie schroniska czy przytułki, bo chce by podopieczni czuli się tam jak w domu. A nie ma łatwo…jednak swoją siłę czerpie z codziennej, godzinnej adoracji Pana Jezusa i Eucharystii. Myślę, że warto poczytać jej wpisy (http://siostramalgorzata.chlebzycia.org/Blog/?p=8846) i zastanowić się jak to z nami jest? Kolejna piękną inicjatywą jest akcja „Zupa na Plantach”. Zainicjowana została w Krakowie przez grupkę ludzi i trwa…i trwa…i to, co jest piękne – rozpowszechnia się. Teraz już są „Zupy w…” innych miastach. To nie tylko dokarmianie bezdomnych, ale coś o wiele większego… Przebywanie z nimi. Okazanie im szacunku, poznanie historii życia, czasami pomoc w wyjściu na prostą. To, co jest warte podkreślenia to fakt, że ta akcja nie jest czymś jednorazowym, organizowanym raz w roku, ale jest to systematyczne działanie. Kibicuje wszystkim, którzy połknęli bakcyla pod tym względem i uwierzcie mi, że gdybym tylko mogła sama bym się do czegoś takiego z chęcią włączyła, ale niestety…aktualnie zdrowie mi to z deka uniemożliwia…chociaż pisząc o tym, mogę podsuwać pomysły a kto mi zabroni? 😊

Tak ostatnio zastanawiałam się nad jeszcze jedną sprawą w związku z tymi bezdomnymi. Żyjemy w różnych społecznościach, mniejszych lub większych i czy u Was robi się cokolwiek dla ubogich? Nie pytam tutaj o jakąś opiekę społeczną czy coś w tym stylu, ale tak na spontanie? Czy widzicie wokół siebie ubogich, potrzebujących pomocy i jak reagujecie? Może niektórych się zna, bo są alkoholikami od lat, bo to były sąsiad, sąsiadka, którzy teraz śpią, gdzie popadną? A co by było jakby u nas zrodziły się takie właśnie akcje jak „Zupa na Plantach”? Ostatnio dołączyło Opole z o. Grzegorzem Kramerem…i wieloma osobami….

Nie wiem, ale mi od razu radość się wlewa w serce, kiedy widzę czy słyszę o tym, że jest tak wielu dobrych ludzi na tym świecie i nieprawdą jest to, co nam przedstawiają media, że jest tyle zła…przecież zło rzuca się samo w oczy…a dobro…” Niech nie wie lewica, co czyni prawica”, ale może warto podzielić się z innymi tym, co jest robione u Was, czy może jakieś pragnienia, pociągnięcia serca zrodzą się…Bo przecież mamy kochać bliźniego jak siebie samego…i nie tylko bliźniego…też nieprzyjaciół. Dlatego zapraszam, do komentowania, a przede wszystkim do działania na tym polu.

Na koniec poddaję Waszej refleksji słowa samego Papieża Franciszka, które skierował z okazji I Międzynarodowego Dnia Ubogich:

Znamy ogromne trudności współczesnego świata, które utrudniają zidentyfikowanie ubóstwa w jasny sposób. A jednak ono staje nam codziennie przed oczami, widoczne w obliczach tysięcy osób naznaczonych bólem, wykluczeniem, nadużyciem, przemocą, torturami i więzieniem, wojną, pozbawieniem wolności i godności, ignorancją i analfabetyzmem, brudem i chorobami, brakiem pracy, handlem ludźmi i niewolnictwem, wygnaniem i biedą, przymusowymi przesiedleniami. Ubóstwo ma oblicze kobiet, mężczyzn oraz dzieci wykorzystywanych do podłych interesów, podeptanych przez przewrotną logikę władzy i pieniądza. Jakąż to bezlitosną listę, a przecież nigdy niekompletną, form ubóstwa jesteśmy tu zmuszeni przedstawić, będących owocem niesprawiedliwości społecznej, biedy moralnej oraz chciwości nielicznych, a także ogólnej obojętności!

Wszyscy ci biedni – jak zwykł mawiać Błogosławiony Paweł VI – należą do Kościoła poprzez «prawo ewangeliczne» (Przemówienie z okazji otwarcia II Sesji Soboru Watykańskiego II, 29 września 1963) i zobowiązują do opcji fundamentalnej na ich rzecz. Błogosławione zatem ręce, które otwierają się, by przyjąć biednych i pomóc im: to są ręce, które dają nadzieję. Błogosławione ręce, które pokonują bariery kultury, religii i narodu, wylewając oliwę pocieszenia na rany ludzkości. Błogosławione ręce, które się otwierają, nie prosząc nic w zamian, bez „jeśli”, bez „ale” i bez „być może”: to są ręce, które sprawiają, że na braci spływa Boże błogosławieństwo.

Nie bądźmy obojętni na krzywdę drugiego człowieka, bo nigdy nie wiemy jaka jest historia życia danej osoby, dlaczego skończyła na ulicy…. Myślę, że wielu z Was widziało już film o Jerzym Górskim „Najlepszy”, a kto jeszcze nie widział to zapraszam do kina, bo warto. Dlaczego? Tam pokazane jest, że Jurek stał się narkomanem, bo np. historia rodziców-znęcanie się ojca, poniewieranie synem, bicie, później alkoholizm matki…, ale znalazł w sobie ogromną siłę by wyjść z nałogu i dzięki temu został przecież Mistrzem podwójnego IronMan-a.

Dlatego też: „Nie osądzaj nikogo, dopóki nie staniesz przy jego kowadle i nie popracujesz jego młotem” (Rick Riordan) a podaj mu pomocną dłoń.

Kilka słów o autorce…

Beata Dyko.

Z wykształcenia pedagog specjalny. Z zamiłowania dusza wojująca i lubiąca dawać siebie innym. Od 11 lat związana ze stowarzyszeniem osób świeckich konsekrowanych Cisi Pracownicy Krzyża. Redaktor w czasopiśmie „Kotwica.” Od zawsze wrażliwa na potrzeby innych, kochająca ludzi. Wymagająca wobec siebie, ale tez stawiające wymagania drugiemu człowiekowi. Na co dzień żyje, pisze artykuły, jeździ po kraju i głosi konferencje o dowartościowaniu cierpienia, akceptacji niepełnosprawności czy rozmawia z rodzicami dzieci niepełnosprawnych i pomaga im w akceptacji trudnej sytuacji. Jest blisko tych wszystkich, którzy tego potrzebują. Daje siebie i swój czas innym.

<

p style=”text-align: justify;”>https://judytwojujaca.blogspot.com/2017/11/jestes-tym-co-robisz.html

Top