Kulturalny powrót do domu?

Udostępnij

Dnia 2 kwietnia w lubińskim Centrum Kultury „Muza” zakończył się 2-dniowy Międzynarodowy Festiwal i Konkurs Muzyki Gitarowej, którego animatorem jest Cezary Strokosz. Wracając po latach do rodzinnego miasta, lubiński pasjonat gitary ma plan, by m.in. reaktywować i rozwinąć swoją, corocznie organizowaną w MDK, podobną imprezę muzyczną z lat 1987-1992 pn. Lubińskie Dni Muzyki Gitarowej.

Reklama

Tamta pierwsza impreza, po kilku latach wytężonej pracy wąskiej grupki organizatorów-pasjonatów, przekształciła się w znaczący międzynarodowy festiwal klasycznej muzyki gitarowej. Lubin wtedy, w świecie polskiej kultury muzycznej, zaliczany był do trzech najważniejszych w kraju ośrodków klasycznej muzyki gitarowej (obok Cieszyna i Krakowa), do którego przyjeżdżało coraz więcej gitarzystów światowej sławy. W tamtym czasie Pan Czarek organizował festiwal społecznie, zmagał się z obojętnością urzędniczą, poszukiwał sponsorów i marzył o uzyskaniu większej pomocy ze strony ówczesnych władz miasta. Po zorganizowaniu VI edycji w 1992 r., lubiński pasjonat gitary opuścił miasto, żeby odnaleźć się w 1998 r. jako inicjator trzebiatowskiego I Festiwalu Duetów Gitarowych o nazwie „Gitara w Pałacu”, który od 2004 został przeniesiony do Trzęsacza i od tamtej chwili przekształcony w Międzynarodowy Festiwal i Konkurs Muzyki Gitarowej. Na przestrzeni lat Międzynarodowy Festiwal i Konkurs Muzyki Gitarowej w Trzęsaczu stał się kulturalna wizytówką miasta i regionu. Do 2017 r. był jednym z najważniejszych festiwali gitarowych w kraju, znanym również poza jego granicami.

Niektórzy badacze kultury skłonni są podobne do tego powroty przypisywać tzw. zjawisku reterytorializacji, któremu towarzyszyć może potrzeba „odzyskania domu”, poczucia bezpieczeństwa, ponownego usytuowania w konkretnej przestrzeni lokalnej. Potrzeba mogłaby znajdować wyraz w działaniach ukierunkowanych na poszukiwanie podstaw własnej odrębności oraz budowania lokalnej tożsamości i powtórnego zakorzenienia w dawnym swoim środowisku.

Praktycznie zaś ten powrót to po pierwsze, miła niespodzianka dla środowiska kulturalnego/muzycznego miasta (tym bardziej, że wraz z likwidacją MDK, w Lubinie zamknięty został prawie 40-letni rozdział tzw. gitariady lubińskiej), a po drugie – realna szansa ponownego wykreowania w Lubinie imprezy kulturalnej/muzycznej o zasięgu i znaczeniu ponadlokalnym.

Ponadto powrót Pana Czarka może pobudzić do refleksji środowisko miasta, szczególnie jego elity nt. kultury lubińskiej. Bo jeśli nie elity miasta to kto, dbając o lokalność kultury, powinien dostrzegać warunki sprzyjające jej funkcjonowaniu i rozwojowi i być zdolnym do publicznego stawiania pytań typu:

1.Czy powołanie Narodowej Orkiestry Dętej (złożonej zasadniczo z muzyków spoza miasta) i stworzenie jej wyjątkowych warunków jest dzisiaj dobrym przykładem, że w końcu ktoś zadbał o lokalność i to bez przywożenia kultury, że dzięki temu lokalne talenty muzyczne mogą prezentować swoje osiągnięcia i przebijać się gdzieś dalej?

  1. Czy w ogóle przykładem na dbałość o lokalność miała być wyrażona nie tak dawno chęć zakupienia, a raczej podkupienia, wrocławskiego Muzeum Poczty i Telekomunikacji i narażenia się na wiele nieprzychylnych opinii nie tylko w mediach, w tym opinię prof. dr hab. Jana Święcha (kierownika Zakładu Teorii Muzealnictwa i Dokumentacji Etnograficznej Uniwersytetu Jagiellońskiego) o próbie podkradania zbiorów muzealnych i niszczenia sensu misyjnej pracy kilku pokoleń muzealników MPiT we Wrocławiu?

3.Czy właściwą dbałością o lokalność byłoby wsparcie (podobne do tego jakim cieszy się NOD) Międzynarodowego Festiwalu i Konkursu Muzyki Gitarowej przyczynienie się do stworzenia w mieście czegoś „w rodzaju centrum gitary klasycznej, które stanowiłoby zalążek budowania jedynej w Polsce lubińskiej orkiestry gitarowej. Byłoby to piękne nawiązanie do tradycji Defilu”?

Powrót do Lubina Pana Czarka to tylko przysłowiowa jaskółka, która jedna nie czyni jeszcze wiosny, ale…

Andrzej Ossowski

One thought on “Kulturalny powrót do domu?

  1. Kolejną jaskółką mogłoby być np. oddane walkowerem w prywatne ręce stacjonarne muzeum gitar defilowskich. Jedyne na świecie Muzeum Gitar Defil – swoiste świadectwo historii polskiej muzyki rozrywkowej i polskiego przemysłu lutniczego, a zarazem ważny element budowanej przez lata lokalnej tożsamości mieszkańców Lubina i okolic – powstało w Warszawie w 2013 r. i do dzisiaj ma się tam dobrze.

    „Mimo, że gitary defilowskie nie były najlepszej jakości, pomogły jednak wielu znanym muzykom zawodowym (m.in. Jerzemu Styczyńskiemu czy śp. Andrzejowi Nowakowi) i tysiącom amatorów stawiać pierwsze kroki, a w rękach mistrza brzmią zawsze pięknie.”
    https://www.youtube.com/watch?v=PrrGRXmgzKY

Comments are closed.

Top