Marek Falenta, historia Róży i moja prośba

– Szpital był bezradny, nasze kontakty zawiodły, a pan Marek, zupełnie obcy człowiek, w ciągu kilku godzin zorganizował ratunek. Moja córeczka miała już ostatnie 20 minut, żeby się urodzić.

Reklama

To był cud! – Mówi portalowi tvp.info matka dziewczynki, która urodziła się 24. tygodniu ciąży. Nie wiadomo, czy dziecko by przeżyło, gdyby nie bezinteresowna pomoc Marka Falenty. Teraz on sam potrzebuje pomocy, a pani Marta apeluje do prezydenta.

– Pan Marek jest biznesmenem, ale przede wszystkim jest wrażliwym, dobrym człowiekiem – mówi portalowi tvp.info pani Marta, mama Róży, której, jak twierdzi, Marek Falenta prawdopodobnie uratował życie. Matka dziewczynki opublikowała w internecie film, w którym opowiada swoją historię. Deklaruje, że upublicznia swój wizerunek, by pomóc człowiekowi, który kiedyś pomógł jej.

Urodzona jako 24-tygodniowy wcześniak Róża czuje się dobrze, niedługo kończy rok. Jednak bezpośrednio przed porodem sytuacja była dramatyczna. Lekarze twierdzili, że ciężarną należy przewieźć do placówki specjalistycznej (szpitala o III poziomie referencyjności), ale nie można było tego zrobić. – Wiem, że zgodnie z przepisami miałam do tego prawo, ale było jak go wyegzekwować – tłumaczy Pani Marta.

– Gdy Marek Falenta dowiedział się o mojej dramatycznej sytuacji, byłam dla niego zupełnie obcym człowiekiem. Mimo to sam zaproponował, żeby o każdej porze do niego dzwonić – opowiada wzruszona mama Róży, wyjaśniając, że Falenta dowiedział się o całej sytuacji od wspólnej znajomej. Kobieta odwiedziła panią Martę w szpitalu, a później opowiedziała o sprawie biznesmenowi.

– Jak powiedział, tu chodzi życie dziecka. Gdy do niego zadzwoniłam, była niedziela, godz. 7 rano. Natychmiast zaczął organizować pomoc.

Pani Marta wyznaje, że do dziś Marek Falenta nie powiedział jej, w jaki sposób udało się mu zorganizować pomoc. – Szpital był bezradny, nasze kontakty – dobre, bo mamy lekarzy w rodzinie – również zawiodły, a on po wielu telefonach i kilku godzinach załatwił sprawę. To był cud! Róża rodziła się cesarskim cięciem już z odklejonym łożyskiem. Miała do 20 minut żeby się urodzić – wspomina dramatyczne chwile.

– I wiem, że nie tylko mnie – dodaje. – Znam inne osoby, którym bezinteresownie pomógł. Wiem, że to dobry człowiek. Uważam, że został niesprawiedliwie skazany. Słyszałam, że sąd z powodów politycznych odrzucał wszystkie wnioski obrony. Pan Marek pomógł mi i mojej córce. Teraz ja chcę mu pomóc – mówi mama malutkiej Róży w rozmowie z portalem tvp.info.

– I wiem, że nie tylko mnie – dodaje. – Znam inne osoby, którym bezinteresownie pomógł. Wiem, że to dobry człowiek. Uważam, że został niesprawiedliwie skazany. Słyszałam, że sąd z powodów politycznych odrzucał wszystkie wnioski obrony. Pan Marek pomógł mi i mojej córce. Teraz ja chcę mu pomóc – mówi mama malutkiej Róży w rozmowie z portalem tvp.info.

Marek Falenta został skazany za zorganizowanie podsłuchów w restauracji Sowa i przyjaciele oraz pałacyku Sobańskich, które doprowadziły do kryzysu w rządzie Donalda Tuska. Biznesmen złożył wniosek o kasację wyroku, który nie został jeszcze rozpatrzony, a mimo to biznesmen otrzymał wezwanie do stawienia się w więzieniu w dniu 23 maja.

Petycję do prezydenta Andrzeja Dudy można podpisał i udostępnił m.in. dziennikarz śledczy i korespondent TVP Cezary Gmyz.

Cezary „Trotyl” Gmyz

@cezarygmyz

Nie wiem, czy@@MFalenta jest winny czy nie. Ale jest coś głęboko niesprawiedliwego w tym, że „bohaterowie” taśm z Sowy i Pałacyku Sobańskich chodzą po wolności a on ma iść siedzieć. Podpisuję https://www.petycjeonline.com/proba_o_uaskawienie_marka_falenty_przez_prezydenta_rp_andrzeja_dud

Top