MDK. Co z tą placówką? Co z tym powiatem?

Udostępnij

Nie tak dawno Lubin, z inspiracji Młodzieżowego Domu Kultury, wpisywał się na ekskluzywne listy miast RP, w których:

1) zamieszkał blues (poprzez zapoczątkowanie – w trakcie LuPy – lubińskich obchodów Ogólnopolskiego Dnia Bluesa);

Reklama

2) dokonywał się ”Dolnośląski Desant Gitarowy” (pomyślany jako edukacyjna forma przygotowawcza do udziału w kultowej wrocławskiej imprezie muzycznej o zasięgu międzynarodowym pn. Gitarowy Rekord Guinnessa).

Dzisiaj Lubin, za przyczyną władzy samorządowej, wpisuje się na czarną listę miast polskich, w których trwa w najlepsze szpetna „moda” na restrukturyzację/likwidację młodzieżowych domów kultury.

Informacja o zamiarach, jakie w czasie koronakryzysu przejawia organ prowadzący względem lubińskiego MDK-u, rozeszła się po mediach. W obronie placówki, głównie przeciwko ograniczeniu zakresu oferowanych przez nią zajęć, na które uczęszczało miesięcznie ok. 1000 osób, pojawiły się oddolne inicjatywy i próby działania różnych środowisk.

Zaktywizowała się grupa młodzieży, która na facebooku utworzyła grupę „Murem za MDKiem”, mającą ma na celu zebranie pomysłów, które mogą przyczynić się do zmiany nastawienia Starostwa. Zredagowała specjalne petycje do Starosty i Prezydenta Miasta, zamieszczone na stronach petycjeonline. Pod tymi petycjami podpisywali się przede wszystkim aktualni i byli uczestnicy zajęć oraz ich rodzice i opiekunowie – nie rzadko dodając swoje pozytywne opinie nt. działalności placówki i jej wyjątkowości.

Zastanawiać może tylko fakt, że przez trzy miesiące pod petycją podpisało się raptem 359 osób (do Starosty) i 389 (najczęściej tych samych) osób do Prezydenta. (Dla porównania np. w podobnej sytuacji w Jeleniej Gorze przed laty w ciągu kilku dni zebrano 5 tys. podpisów – na zajęcia w MDK uczęszczało w tamtym mieście ok. 500 dzieci miesięcznie).

Można usłyszeć, że ta sama grupa młodzieży, a także nauczyciele przymierzają się i do jakichś innych działań. Inna grupa młodzieży powołała Akcję Reset, która mówi „nie” m.in. niszczeniu miejsc kultury i edukacji. Będzie patrzeć władzy na ręce i „interweniować tam, gdzie trzeba”.

Rada Rodziców i niektórzy rodzice indywidualnie prowadzą przede wszystkim działania korespondencyjne wysyłając pisma m.in. do Dolnośląskiego Kuratora Oświaty, Radnych Powiatu Lubińskiego, Posłów na Sejm, Ministerstwa Kultury, Prezydenta RP itp. *Trochę dziwić może fakt, że nikt nie pisze do KGHM i innych znaczących podmiotów gospodarczych w regionie.

Tworzone grupy negocjacyjne, przy nieprzejednanej postawie grupy „powiatowej”, nie są w stanie wynegocjować cokolwiek optymistycznego. To wszystko chyba zda się na nic, bo w świetle obowiązującego prawa jednostka samorządu terytorialnego, która założy i prowadzi w ramach zadań własnych, publiczną placówkę oświatową (w tym młodzieżowy dom kultury), za zgodą kuratora oświaty, może podjąć decyzję o ograniczeniu jej działalności, jej przekształceniu lub nawet likwidacji.

Z organu prowadzącego wypływają dziwaczne komunikaty. „Jak oszczędzamy, to na wszystkim” – twierdzi wysoki urzędnik. Czyżby? Charakterystyczne, że organ prowadzący szuka oszczędności wszędzie, ale jakby „zapomniał” o sobie. Może i ze Starostwa odeszło 40 osób, ale nie chwali się, żeby ktoś tam zaproponował np. obniżenie pensji Starosty czy zawieszenie wypłat diet radnym. Wysoki urzędnik twierdzi również, że władza samorządowa chce usprawnić działanie placówki, (która nota bene świetnie działa), poprzez jej (sic!) komercjalizację – na razie tylko częściową.

Od innego wysokiego urzędnika w komunikacie o cięciach, czyli likwidacji sekcji sportowych i językowych, słyszymy, że ma ona służyć – jak się zgrabnie raczył wyrazić ów urzędnik – „(…) żeby nie likwidować, znaczy może nie tyle likwidować, żeby nie zmniejszać ilości godzin zajęć innych zajęć, typowo takich kulturalnych, czyli czy teatr, czy, czy, ceramika, czy rzeźba, czy malarstwo, czy plastyczne zajęcia (…)”.

Szkoda tylko, że nie zauważył tenże urzędnik, iż znaczna część cięć etatowych dotyczyła właśnie zajęć typowo kulturalnych, w tym teatralnych… Czy serio rozważany jest pomysł, żeby zajęcia teatralne i wokalne prowadzone dotychczas w CK Muza, przenosić do budynku MDK i finansować je przez starostwo? Minęło trochę czasu i… „Zarząd Powiatu Lubińskiego składa wniosek o środki z Funduszu Inwestycji Lokalnych na „Adaptację, rozbudowę wraz z kompleksową modernizacją energetyczną obiektów wchodzących w skład budynków zlokalizowanych przy al. KEN 6 w Lubinie na potrzeby szkolnictwa specjalnego”. Czyli co? Kosztem MDK (nie tylko zajęć), szkolnictwo specjalne? Metoda stara jak świat: podzielić, skłócić – łatwiej wtedy będzie można rządzić. Może, jest tak, jak sarkastycznie zauważa bywalczyni facebookowej strony „Murem za MDKiem”: „A może Starosta utożsamia MDK ze szkolnictwem specjalnym. Bo i po prawdzie, to czego tam uczą i jak edukują, jest wysoce specjalne, specjalistyczne i niewiele ma wspólnego ze zwykłą szkołą.

Może Starosta to w końcu zrozumiał…Oby wreszcie zrozumiał, jak wielką czyni szkodę. A może nie rozumie, bo ani On, ani dzieci, ani wnuki nie przestąpiły progu tej szacownej placówki ?” A może jest i tak, że w polskim 3-szczeblowym samorządzie nie wszystko do końca się udało. A powiaty nie udały się w ogóle.

Powiatów jest za dużo, są zbyt rozdrobnione, a zbyt mała liczba mieszkańców powoduje, że nie potrafią utrzymać się z lokalnych podatków. Głównym źródłem ich dochodów są subwencje z budżetu państwa, które i tak nie wystarczają na realizację podstawowych zadań. Może czas pomyśleć o działaniach naprawczych dla powiatu z jego znacząco przerośniętą biurokracją. Może, jak postuluje niemała liczba osób zainteresowanych, maksymalnie powiększyć kompetencje gmin w zakresie zarządzania edukacją, opieką społeczną i przeciwdziałaniem bezrobociu, podstawową służbą zdrowia w przychodniach, całą lokalną infrastrukturą drogową i przestrzenną na jej terenie.

„Przekazanie tych obowiązków gminom, razem z pieniędzmi przeznaczanymi dziś na powiaty, zagwarantuje lepsze i tańsze wykonanie. Nowy podział ról byłby bardzo prosty. Za administrację w skali makro odpowiadałoby państwo. W skali mezo – regiony. A wszelkie zadania w mikroskali, wykraczające poza możliwości pojedynczej gminy, powinny być realizowane przez związki gmin. (…) powiaty w dzisiejszej formie są Polsce do niczego niepotrzebne.” A może w ogóle jest tak, że od lat – jak pisał Stanisław Cat-Mackiewicz – „Organizm narodu polskiego nie jest w stanie należycie selekcjonować swego materiału ludzkiego. Do władzy bardzo rzadko dochodzą u nas ludzie odpowiedni, przeważnie frazesowicze, blagierzy lub poczciwe niedołęgi”.

Andrzej Ossowski

Top