Uprzejmie donoszę… Listy trafiają do ZUS, skarbówki i inspekcji pracy

„Zapomniany kochanek” na konkubinę. Dziadek na wnuczka. Sąsiad na sąsiada. Pracownik na pracodawcę. A konkurent na konkurenta. Zakład Ubezpieczeń Społecznych zalewa masa donosów. A urzędnicy? Czytają. ZUS informacje przyjmuje i weryfikuje. Kontrole wysyła tam, gdzie trzeba.

Uprzejmie donoszę…

Reklama

Sąsiad ma za dużo pieniędzy. Były mąż ma nowego mercedesa. Eksżona dostaje za wysoką emeryturę. Albo – ja mam niską emeryturę, a inni mają za dużą. A czasami: pracodawca nie płaci za mnie składek, kombinuje, podpisuje kilkanaście umów.

Tak miał np. jeden z ochroniarzy. Jedna umowa na doglądanie trawników, druga umowa na obchód po terenie, trzecia umowa na otwieranie szlabanu na osiedlu, kolejna – dopiero na ochronę. Po co? By pracodawca płacił mniej składek. Anonim o patologii napisał dopiero, gdy został zwolniony z pracy.

Inny przykład? „Znajoma emerytka dorabia w Szwajcarii u księdza, gdzie opiekuje się jego matką, więc powinna stracić polską emeryturę”. Podpisane: Zapomniany Kochanek. List bez daty, bez nazwiska autora, za to z wieloma szczegółami. I masą przekleństw Bo znajoma emerytka jest też byłą konkubiną.

Polacy uprzejmie donoszą

Od lat Polacy piszą masę anonimów. Głównie na rodzinę, sąsiadów, biznesową konkurencję. Dołączają zdjęcia, kopie dokumentów, wydruki z mediów społecznościowych, numery rachunków bankowych.

Więcej: https://www.money.pl/gospodarka/tak-sie-donosi-w-polsce-listy-trafiaja-do-zus-skarbowki-i-inspekcji-pracy-6362901017593473a.html

Top