Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego. Pół miliarda zł na nowy dokument dla wszystkich Polaków.

Ministerstwo Zdrowia chce, by Narodowy Fundusz Zdrowia wydał kilkaset milionów złotych na stworzenie narzędzia, które nie tylko po kilku latach zniknie, ale ma już działającą alternatywę. Nowy dokument – KUZ – będzie służył tylko do jednego – potwierdzania, że stawiliśmy się na wizycie – czytamy w money.pl.

Reklama

Autor: Marcin Lis

Brak pieniędzy – to najczęstsze wytłumaczenie problemów w służbie zdrowia. Od gigantycznych kolejek, przez drogie leki, aż po absurdalne limity wykorzystywania urządzeń ratujących życie. Na takim tle pomysł zgłoszony przez Ministerstwo Zdrowia jest co najmniej absurdalny. Urzędnicy resortu chcą, by każdy Polak miał Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego. Rozwiązanie, które obiecywała niemal każda ekipa rządząca Polską od początku XXI w. Szacowny koszt? Bagatela 586,64 mln zł. Ponad pół miliarda złotych w całości pokryte ze środków NFZ.

„Nie planuje się zaangażowania środków budżetu państwa na realizację projektu” – zapewnili autorzy ustawy i je uzasadnienia opublikowanych 5 czerwca na stronach Rządowego Centrum Legislacji.

Tym samym, jeśli projekt zostanie przyjęty, tylko w przyszłym roku Narodowy Fundusz Zdrowia na stworzenie systemu będzie musiał wydać 115,48 mln zł. Rok później, gdy pierwsze karty zaczną trafiać do Polaków, kwota wzrośnie do 163,95 mln zł. To mniej więcej jedna piąta tegorocznego rocznego budżetu na refundację leków stosowanych w chemioterapii lub równowartość kilku tysięcy operacji wszczepienia rozrusznika.

Kwoty zatem są niebagatelne i byłyby nawet uzasadnione, gdyby tylko KUZ ułatwiało życie pacjentów. Projekt ustawy ogranicza jednak jej stosowanie do dwóch czynności, choć tylko jedna ma związek z leczeniem. To potwierdzanie, że pacjenci faktycznie stawili się na umówionej wizycie czy skorzystali z innej usługi państwowej służby zdrowia.

Tym samym, jeśli projekt zostanie przyjęty, tylko w przyszłym roku Narodowy Fundusz Zdrowia na stworzenie systemu będzie musiał wydać 115,48 mln zł. Rok później, gdy pierwsze karty zaczną trafiać do Polaków, kwota wzrośnie do 163,95 mln zł. To mniej więcej jedna piąta tegorocznego budżetu na refundację leków stosowanych w chemioterapii lub równowartość kilku tysięcy operacji wszczepienia rozrusznika.

Kwoty zatem są niebagatelne i byłyby nawet uzasadnione, gdyby tylko Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego ułatwiało życie pacjentów. Projekt ustawy ogranicza jednak jej stosowanie do dwóch czynności, choć tylko jedna ma związek z leczeniem. To potwierdzanie, że pacjenci faktycznie stawili się na umówionej wizycie czy skorzystali z innej usługi państwowej służby zdrowia.

Od wprowadzenia systemu eWUŚ, to w nim potwierdza się prawo do korzystania z państwowego służby zdrowia. Drugi wyszczególniony cel to… weryfikacja tożsamości. Brzmi, jak powielanie roli dowodu osobistego? I, zdaniem resortu, słusznie. Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego bowiem ma być rozwiązaniem przejściowym do czasu pełnego wdrożenia dowodów osobistych z warstwą elektroniczną – tzw. e-dowodów.

Żeby było zabawniej, a wydawanie środków publicznych jeszcze mniej sensowne, zgodnie z deklaracjami MSWiA oraz Ministerstwa Cyfryzacji, pierwsze e-dowody trafią do Polaków w marcu 2019 r. Ponad rok przed rozpoczęciem wydawania Kart Ubezpieczenia Zdrowotnego. Elektroniczne dowody będą docelowym sposobem weryfikacji wszystkich informacji o pacjentach.

Z tego względu w uzasadnieniu projektu ustawy wprost stwierdzono, że Karta będzie rozwiązaniem przejściowym. Oczywiście można spróbować przekonywać, że stworzenie „protezy” do czasu wydania wszystkim dorosłym Polakom elektronicznych dowodów. Jest tylko jeden problem. Taka „proteza” już istnieje, co przyznaje sam resort zdrowia.

„W okresie przejściowym funkcję Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego obok dokumentu wydawanego przez Fundusz, będzie mogła spełniać także publiczna aplikacja mobilna udostępniana przez ministra właściwego do spraw cyfryzacji” – czytamy w uzasadnieniu do projektu ustawy. To oznacza, że działająca już aplikacja mObywatel, którą na urządzenia z systemem Android pobrało 100 tys. osób, wystarczy do spełnienia roli przypisanej KUZ.

Crème de la crème całej idei wprowadzenia w Polsce Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego znajduje się na samym początku uzasadnienia. Ministerstwo Zdrowia przyznaje, że chce za pół miliarda wyposażyć Polaków w „przejściowe” karty, bo to spowoduje, że przepisy przestaną być martwe.

Tak wygląda śląska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego. Fot. Śląski Oddział NFZ

„Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego nie została dotychczas wydana świadczeniobiorcom (z wyjątkiem województwa śląskiego, gdy na początku wieku Śląska Kasa Chorych wydała swoją kartę), a przepisy w tym zakresie są martwe. Zaproponowana propozycja nowelizacji ma to zmienić, wprowadzając rozwiązania, które uruchomią proces wydawania KUZ przez Narodowy Fundusz Zdrowia” – napisano wprost.

Warto przypomnieć, że Śląska Kasa Chorych karty wydała w połowie 2001 r.

źródło: money.pl

Top