#Lubin. Prezydent do sejmu a do miasta komisarz?

Udostępnij

Robert Raczyński, Wadim Tyszkiewicz, być może Jacek Karnowski, Tadeusz Ferenc czy Andrzej Dziuba. Im bliżej daty wyborów parlamentarnych, tym częściej będą wskazywani potencjalni samorządowcy, którzy mieliby spróbować swoich szans w wyścigu o senatorskie mandaty. Tyle że ewentualny sukces będzie miał swoją cenę – rządy komisarza i nowe wybory w gminie – informuje Portal Samorządowy.

Burmistrzowie i prezydenci miast zdają sobie sprawę, że zdobycie mandatu senatora automatycznie pozbawia ich funkcji w mieście, a zarazem otwiera drzwi dla rządowego komisarza.

Reklama

Furtkę pozostawia sobie także Robert Raczyński, od roku 2002 nieprzerwanie sprawujący urząd prezydenta Lubina (wcześniej pełnił tę funkcję również w latach 1990-1994). Lider Bezpartyjnych Samorządowców mierzy wysoko. Liczy, że w jesiennych wyborach jego ugrupowanie (na razie nie wiadomo jeszcze, czy idąc pod własnym sztandarem, czy wystawiając wspólną listę z ruchem Pawła Kukiza) uzyska co najmniej 50 mandatów. Jeden z nich miałby rzecz jasna przypaść samemu Raczyńskiemu.

Sytuacja, gdy nas będzie 15 w sejmie, zupełnie nas nie interesuje. Jeśli się okaże, że nasze regiony nie są zainteresowane takim dużym wysiłkiem, to zwiniemy swój sztandar – zastrzegał jednak w rozmowie z PortalSamorzadowy.pl prezydent Lubina.

Senat dziś jest ważniejszy od sejmu – mówił w maju w rozmowie z PortalSamorzadowy.pl Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli, który otwarcie zapowiadał swój start do izby wyższej parlamentu. Jak tłumaczył, znaczenie senatu wynika z jego funkcji kontrolnych w stosunku do przygotowywanych przez sejm ustaw.

Poza tym senat jest łatwiejszy do zdobycia przez opozycję, zwłaszcza jeżeli samorządowcy się zaangażują – tłumaczył Tyszkiewicz.

W mediach mowa jest o liście 30 nazwisk, której przygotowywanie koordynuje prezes Związku Miast Polskich Zygmunt Frankiewicz. Mieliby się na niej znajdować jednak raczej byli, a nie obecni samorządowcy. Jest w tym pewna logika. Obecnie piastujący funkcję samorządowcy po prostu ryzykują więcej. Po pierwsze w razie uzyskania mandatu w senacie automatycznie stracą mandat w samorządzie – po styczniowej nowelizacji przepisów nie będą mieli możliwości zastanowienia się jeszcze, którą funkcję sprawować. Po drugie zaś przechodząc z gabinetu burmistrza czy prezydenta miasta do ławy senatora mimowolnie oddają swoje miasto w ręce rządowego komisarza. Zgodnie bowiem z ustawą o samorządzie gminnym w razie wygaśnięcia mandatu wójta (burmistrza, prezydenta miasta) przed upływem kadencji jego funkcję, do czasu objęcia obowiązków przez nowo wybranego następcę (czyli przez 90 dni), pełni osoba wyznaczona przez premiera. Taka perspektywa może zniechęcać do stawiania w wyborcze szranki.

Więcej: https://www.portalsamorzadowy.pl/polityka-i-spoleczenstwo/radni-burmistrzowie-i-prezydenci-miasta-w-wyborach-do-sejmu-i-senatu,129555.html

Top