Mimo wszystko…
OSP Dziesław – walka nie tylko z zagrożeniami

Udostępnij

Kiedy pięć lat temu grupa mieszkańców Dziesławia postanowiła założyć Ochotniczą Straż Pożarną, nikt nie przewidział jak wiele czasu upłynie, nim uda im się załatwić wszelkie formalności.

Samo założenie stowarzyszenia okazało się rzeczą prostą, potem – wydawałoby się – zwykłe formalności w gminie – takie jak choćby ubezpieczenie dla poszczególnych strażaków i okresowe badania… niby banalna rzecz, prawda?

Reklama

– Brak ubezpieczeń, badań oraz nie kierowanie członków naszego OSP na szkolenia do KP PSP Lubin, które zwiększyłyby wyszkolenie naszych strażaków – takie zarzuty stawia burmistrzowi Ścinawy, prezes Stowarzyszenie OSP Dziesław, Ryszard Zięba. Równocześnie podkreśla, że w obecnych warunkach pogodowych oraz tych związanych z epidemią, potrzebny jest każdy strażak.

Obecnie na terenie gminy Ścinawa działa pięć jednostek OSP: Ścinawa, Tymowa – obie w Krajowym Systemie Ratownictwa Gaśniczego, Parszowice i Zaborów oraz Dziesław. Wszystkie poza Dziesławiem należą do Gminnego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych.

Co to oznacza?
– Jeśli Gmina Ścinawa uznałaby OSP Dziesław za równorzędną z pozostałymi jednostkę, wiązałoby się to z dofinansowaniem naszej działalności. Dopóki tego nie zrobi, nie możemy liczyć na ubezpieczenie, skierowanie na badania i możliwości szkoleniowe – tłumaczy prezes OSP Dziesław.

Pod koniec 2014 roku mieszkańcy Dziesławia, m.in. strażacy dotychczas angażujący się w pomoc w innych jednostkach OSP dochodzą do wniosku, że w Dziesławiu również może działać Ochotnicza Straż Pożarna.

Kiedy 7 stycznia 2015 r rejestrują stowarzyszenie mają szczytne cele i ideały: Chcą pomagać innym, gasić pożary, walczyć ze skutkami niepogody.

Sam burmistrz Ścinawy, Krystian Kosztyła gratuluje im chęci i zaangażowania. Obiecuje też pomoc.

Z pisma burmistrza Krystiana Kosztyły do Sołtysa wsi Dziesław: „Pochwalam (..) działalność prowadzoną przez stowarzyszenie, które zgodnie z jego statutem opiera się na pracy społecznej przyczyniając się do poprawy poczucia bezpieczeństwa mieszkańców wsi przynosząc im korzyści, dlatego też sugeruję, aby w dalszym ciągu prowadzona była w tym zakresie” .

Chęci to jednak nie wszystko! Mijają kolejne lata. Członkowie OSP z własnych pieniędzy kupują mundury, sprzęt, wreszcie samochód – używany, ale mogący posłużyć jeszcze kilkanaście lat. I to nie byle jaki! Mogą sami gasić pożary!

Pojawia się kwestia garażowania auta. Mijają kolejne lata, stowarzyszenie poszukuje możliwości we własnym zakresie, ale też prosi gminę o pomoc. Pojawia się szansa! Najpierw na odkupienie budynku dawnej remizy, ale koszt przekracza możliwości Stowarzyszenia – 25000, 00 zł. Jedną piątą kwoty oferuje sołectwo, gmina odmawia jakiejkolwiek pomocy. Temat nie zostaje rozwiązany…

Mijają kolejne lata – pojawia się szansa na uzyskanie od gminy terenu tuż przy placu zabaw – burmistrz w czasie spotkania z m.in. Ryszardem Ziębą, prezesem Stowarzyszenia i panią Danutą Pawłoszyńską, była sołtys Dziesławia i radną gminą, oraz panem Adamem Stachów, członkiem OSP, wyraża na to zgodę. Trzeba spełnić jednak warunek i we własnym zakresie doprowadzić teren do porządku. Wszyscy ochoczo zabierają się do pracy, członkowie Stowarzyszenia po raz kolejny udowadniają, że nie boją się ciężkiej pracy. Obszar zostaje oczyszczony po dawne fundamenty…. A Burmistrz, który wcześniej obiecał teren, odmawia oddania go pod budowę garażu dla wozu strażackiego.

Przez Stowarzyszenie przewija się wiele osób. Niektórzy ze strażaków opuszczają rodzinną wieś, wyjeżdżają za granicę w poszukiwaniu pracy. Na szczęście są młodzi! Oni uzupełniają kadrę!

– Proszę sobie wyobrazić, że odkąd w Dziesławiu mamy Ochotniczą Straż Pożarną prawie całkowicie spadła przestępczość! Rzadko kiedy zdarzają się incydenty z paleniem traw. Uważam, że to w dużym stopniu zasługa naszego Stowarzyszenia! – podkreśla Ryszard Zięba. – Dlatego uważam, że nasza działalność jest potrzebna!

Część zespołu – z racji wykonywanego zawodu – ma odpowiednie przeszkolenie. Reszta ciągle czeka na pozytywną decyzję gminy.

W między czasie służą pomocą mieszkańcom Dziesławia. Pomagają gasić pożary – m.in. dzięki ich szybkiej reakcji udaję się zapobiec nieszczęściu siedmiu rodzin – w budynku który zamieszkują zapalił się komin, gdyby czekano na OSP z Tymowej straty mogłyby okazać się znacznie większe. Naprawiają dach na świetlicy. Sprzątają dziesławski park po wichurze, usuwając wiatrołomy, koszą trawniki.

urządzenie do odkażania

To jednak nie wszystko! Z roku na rok piszą wnioski o dotacje i udaje im się pozyskać fundusze na doposażenie jednostki. W ubiegłym roku otrzymali z dofinansowanie 5000 + z MSWiA, które zostało przeznaczone na zakup torby PSP R1 i noszy. Dzięki temu są w stanie udzielać pierwszej pomocy przedmedycznej osobą poszkodowanym w wyniku wypadku lub pożaru.

Zakupiono również urządzenie do odkażania terenów, np. wiat przystankowych. W obecnej sytuacji – kiedy trwa epidemia – rzecz wydawałaby się bezcenna! Wystarczyłoby gdyby gmina zakupiła niezbędny środek odkażający a OSP Dziesław przystąpiłby do pracy, nie tylko na terenie swojej wsi, ale w całej gminie. Na to jednak potrzebne są chęci obu stron!

Kolejne lata zmuszają stowarzyszenie do podjęcia bilansu zysków i strat. To zestawienie sukcesów w postaci pracy i pasji z porażkami, które jasno wskazują na to, że bez pomocy gminy niewiele uda się zdziałać.

Członkowie Stowarzyszenia niejednokrotnie deklarują chęć rezygnacji z jakichkolwiek zysków – czy to z gaży dla kierowcy, czy z pieniędzy za udział w akcjach. Nie robią przecież tego dla pieniędzy, lecz z chęci pomocy innym, z dobroci serca, dla ideałów.

Niejednokrotnie to udowodnili! Za swoją pracę nigdy nie chcieli nic, poza możliwością udzielenia zgody na działanie od gminy i ubezpieczeniem swoich strażaków. Stawka ubezpieczenia to kilkadziesiąt złoty rocznie za wszystkich członków stowarzyszenia. Mogliby sami pokryć ten wydatek, lecz przepisy stanowią inaczej. To zadanie gminy!

Na chwilę obecną, władze gminy całkowicie opuściły OSP Dziesław. Nie

Torba PSP R-1 zakupiona ze środków z MSWiA 5000+ dla OSP DZIESLAW

pomagają a wręcz szkodzą. Mimo licznych, wcześniejszych deklaracji nie próbują pomóc strażakom. Prośby, petycje ,wnioski pozostaję bez echa. Wydaje się że burmistrz bardziej skupia się na tym jak nie pomóc OSP Dziesław niż na tym jak jej pomóc.

W Dziesławiu mieszka wicestarosta lubiński, Władysław Siwak. Przed wyborami, ale również tuż po, wielokrotnie obiecywał pomoc dla rodzinnego OSP. Niestety do tej pory nic w tej kwestii nie robił. Nie złożył żadnego wniosku czy interpelacji. Skończyło się tylko na pustych słowach i obietnicach bez pokrycia.

W Dziesławiu mieszka również radna gminna, Anna Kasiorek, która w sprawie miejscowego OSP złożyła jedną interpelację. Jedną… bo niedawno została radną.

W ciągu pięciu lat niezliczone ilości próśb i wniosków zostały złożone bezpośrednio przez samych zainteresowanych, członków Stowarzyszenia w gminie. Praktycznie wszystkie spotkały się z negatywną odpowiedzią.

Prezes OSP Dziesław nie poddaje się, pisze wnioski gdzie się tylko da – Ministerstwa, Wojewoda itd. Niestety gmina wydaje się być nie ugięta. A jej odpowiedz brzmi NIE BO NIE. Mimo to strażacy nie poddaj się i dalej pukają do drzwi gminy, choć to pukanie wydaje się bezcelowe. Są w ciągłej gotowości i choć oficjalnie nie mogą, to uczestniczą w ratowaniu ludzkiego mienia, bo pomoc ludziom jest dla nich najważniejsza. Pozostaje tylko liczyć, że władzom i burmistrzowi zależy na bezpieczeństwie mieszkańców i wspomoże OSP Dziesław, w końcu nie raz udowodnili, że mogą i potrafią działać skutecznie.

K.M.

Top