Piękne doświadczenie

„To diabeł skłania nas do upokarzania słabych. W nim bowiem nie ma współczucia” – mówił papież podczas jednej z porannych Eucharystii w Domu Św. Marty.

Reklama

Jak bardzo są mi bliskie te słowa.
„- Zadaję sobie pytanie: co kryje się w tych ludziach? Cóż takiego jest w nas, że pogardzamy, znieważamy, kpimy ze słabych? Można zrozumieć, że nabijamy się z silniejszych, bo powoduje nami zawiść… Ale ze słabszych? Skąd się w nas bierze taka postawa? A jest to nagminne, jakbym musiał pogardzać innym, abym sam czuł się pewnie. Jakby to było konieczne… „ Muszę powiedzieć, że niejednokrotnie sama nad tym się zastanawiam.

Ostatni czas dla mnie jest czasem trudnym, ale myślę, że też pięknym. Dlaczego zaczynam od słów Ojca Świętego? Bo jak wspomniałam wcześniej pomimo trudności doświadczam czegoś pięknego. Do takich pięknych sytuacji należał telefon od kolegi z podstawówki. Po 27 latach ot tak, zadzwonił do mnie, aby porozmawiać i dowiedzieć się, co u mnie. Kontakt się odnowił przez facebooka, który czasami jest tak bardzo krytykowany, zwłaszcza przez tych, którzy nie mają tu swoich profili lub używają ich do głupot. Dlatego tak bardzo spodobała mi się też ta homilia Papieża Franciszka. Dzięki rozmowie z moim kolegą powróciły wspomnienia. Jak wiecie jestem osobą z niepełnosprawnością. Urodziłam się taka. Jednak pomimo tej choroby żyję w miarę normalnie. Przynajmniej tak mi się wydaje 😉 Na tyle na ile mogę i siły pozwalają, to żyję normalnie.

To, co pamiętam ze szkoły podstawowej to wspaniałą atmosferę. Nie powiem, były też oszołomy, którzy zatruwali mi życie, ale rówieśnicy z klasy nigdy nie pozwolili mi zrobić krzywdy. Stanęliby za mną murem. Pamiętam, że zanim rozpoczęłam podstawówkę byli oni przygotowani na moje przyjście, przez wychowawczynię. Nigdy też nie miałam taryfy ulgowej. Pomimo, że nie mogłam i nie mogę dźwigać musiałam mieć w szkole książki i zeszyty jak inne dzieci. Niesamowita intuicja i zachowanie wychowawczyni rozwiązała problem. Otóż Ci, którzy chcieli mi pomóc a oprócz dojeżdżających z pobliskich wsi bo nie mogli, chcieli wszyscy, dyżurowali. Co to znaczy? Kolejno, od poniedziałku do piątku jedna osoba przychodziła po mnie do szkoły i odprowadzała mnie po szkole. Dlaczego? Bo nosili mi najpierw tornister a później plecak z zeszytami i książkami. Niesamowity czas. Pamiętam jak dziś, śpiochów, którzy czasami zaspali i się spóźniali…ich przeprosiny i przejęcie się tym, że zawalili i spóźniliśmy się lub ktoś inny musiał mi pomóc. To było takie szczere i prawdziwe. Te nasze wspólne pogaduchy po szkole, czy coś na ząb po szkole u mnie w domu. Te rozmowy, dowcipy,,,po prostu bycie razem. Każdego roku, na koniec szkoły każdy dostawał ode mnie tabliczkę czekolady w ramach podziękowania… Nie chcieli, ale ja chociaż tak mogłam im wtedy podziękować. To było naprawdę piękne. Myślę, że takie doświadczenie miało na nich duży wpływ. Pamiętam jak w 7 lub 8 klasie, doszedł do naszej klasy jeden chłopak, który niechcący mnie popchnął (był rozrabiaką więc bił się zawsze) i wtedy jak klasa stanęła za mną murem, że zrobił mi krzywdę itd.

Tak sobie myślę, że wszystko zależy też od wychowania w domu, od tego jak przedstawiamy naszym dzieciom osoby z niepełnosprawnościami czy chore. Nasze dzieci w szkołach lub swoich środowiskach mają kontakt z takimi osobami, bo to jest ważne. Do tego można dopisać uboższych od nas… nieśmiałych….tzw. milczków….Osoba z niepełnosprawnością może budzić na początku zaciekawienie, ale w końcu staje się kimś normalnym. Jej widok jest czymś normalnym na drodze czy w świecie. Papież zauważył, że taką postawę możemy dostrzec również u dzieci. W czasie homilii wrócił do swojego dzieciństwa, gdzie „w jego dzielnicy żyła pewna kobieta upośledzona umysłowo. Błąkała się po ulicach. Inne kobiety ją dokarmiały i odziewały, ale dzieci się z niej naśmiewały.

– Taka złośliwość u najmłodszych, naigrywać się ze słabszych – mówił papież.
– Dziś widzimy to nadal, w szkołach, w postaci gnębienia, znęcania się nad słabszymi… bo jesteś gruby, bo jesteś taki i owaki, jesteś obcokrajowcem, jesteś czarny… I dlatego znęcają się, dzieci, młodzież. Oznacza to, że jest w nas coś, co prowadzi do takich zachowań, do znęcania się nad słabszym.”

Nie wiem, czujemy się lepsi, bo możemy więcej niż dana osoba? A przecież każdy z nas może dać coś drugiemu. Wystarczy to odkryć. Tyle razy czytam świadectwa różnych osób, które mówią,  że po doświadczeniu spotkania z osobą chorą uzyskała więcej niż dała. Może zacznijmy się wzajemnie ubogacać? Nie bójmy się takich osób, bo nie wiadomo czy kiedyś Ciebie nie spotka jakieś cierpienia i co wtedy? Jak byś się czuł, gdyby były osoby, które by Ciebie wyśmiewały lub z kogoś bliskiego Twojemu sercu? A gdybyś był biedny i wszyscy śmialiby się z Ciebie, co byś czuł? Zastanów się, zanim wyśmiejesz kogoś lub sprawisz koledze lub koleżance przykrość, bo inaczej wygląda, bo nie ma tego, co Ty itd.

Tu ponownie ukłon w stronę rodziców. Zastanówcie się, jak wychowujecie swoje dzieci i jak im tłumaczycie czy ukazujecie osoby chore? Czy to są biedacy, którzy potrzebują litości a może są oni nam równi, tylko mają pewne ograniczenia?
„Papież przyznał, że być może psychologowie mają swoje wytłumaczenia takich zachowań, dla tej woli unicestwienia drugiego, bo jest słaby.” Jednak uważa też, że jest to zwykły brak współczucia. Nie litości, bo my tego nie potrzebujemy. Tylko współczucia i normalnego traktowania.

Wracając jeszcze na moment do tej rozmowy telefonicznej z kolegą, po naszej rozmowie podziękowałam mu za jego telefon i zamieściłam cytat na fb: „Ludzie, którzy chcą być w Twoim życiu zrobią wszystko by w nim być” bo dla mnie to jest właśnie przykład czegoś takiego. Później odpisał: dobrych ludzi pamięta się codziennie. A złych też się pamięta, tylko po latach ich się zapomina…” Jestem mu bardzo wdzięczna również za te słowa,bo to pokazuje jakim on jest człowiekiem.

Życzę Wam samych dobrych relacji w życiu i wychowania dzieci na dobrych, współczujących i wrażliwych ludzi.

(cytaty z Homilii Papieża Franciszka: https://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,6580,papiez-u-sw-marty-w-takich-sytuacjach-dziala-w-nas-diabel.html)

Kilka słów o autorce…

Beata Dyko. Z wykształcenia pedagog specjalny. Z zamiłowania dusza wojująca i lubiąca dawać siebie innym. Od 11 lat związana ze stowarzyszeniem osób świeckich konsekrowanych Cisi Pracownicy Krzyża. Redaktor w czasopiśmie „Kotwica.” Od zawsze wrażliwa na potrzeby innych, kochająca ludzi. Wymagająca wobec siebie, ale tez stawiające wymagania drugiemu człowiekowi. Na co dzień żyje, pisze artykuły, jeździ po kraju i głosi konferencje o dowartościowaniu cierpienia, akceptacji niepełnosprawności czy rozmawia z rodzicami dzieci niepełnosprawnych i pomaga im w akceptacji trudnej sytuacji. Jest blisko tych wszystkich, którzy tego potrzebują. Daje siebie i swój czas innym.

https://judytwojujaca.blogspot.com/

Top