Trzeba mieć pasję, żeby zrozumieć człowieka z pasją /foto/

Ludzie mają najróżniejsze zainteresowania i często nie możemy się nadziwić, jak ciekawi ludzie żyją w naszym najbliższym sąsiedztwie. Przedstawiamy mieszkańca Toszowic Romana Chodaniewicza, który ciekawych pasji ma kilka, jednak chyba największą jest fotografia, i to fotografia nie byle jaka.

Najczęściej fotografowani są ludzie, wydarzenia, miejsca czy obiekty. Jedni pstrykają zdjęcia napotkanym osobom, inni czekają godzinami na piękne ujęcie przyrody, jeszcze inni zachwycają się architekturą. Pan Chodaniewicz jest fotografem – spotterem. Spotting to nic innego jak hobby polegające na fotografowaniu lub obserwowaniu obiektów związanych z komunikacją. Odmianami spottingu są m.in. PlaneSpotting bazujący na obserwowaniu samolotów i lotnisk oraz ExtremeSpotting polegający na obserwowaniu i fotografowaniu samolotów na wysokości przelotowej. Obserwowanie samolotów i ich fotografowanie w locie to zajęcie, które daje mu poczucie spełnienia i o którym opowiada z iskrą w oku. Zaczęło się zupełnie niewinnie. W 2005 roku pojechał z żoną na pokazy lotnictwa do Radomia i tam wpadł po uszy. Radomski Air Show to największa tego typu impreza w kraju, podczas której ogromne emocje budzą występy powietrzne zespołów akrobacyjnych, chociaż publiczność zachwycają wszystkie podniebne wyczyny pilotów. Pobyt na radomskich pokazach zaszczepił w nim zainteresowanie maszynami latającymi. Postanowił je fotografować i trzeba przyznać, że robi to bardzo dobrze. Swojej pasji poświęca wiele czasu, urlopy planuje tak, żeby brać udział w wielu pokazach lotniczych, które zwykle trwają 3-4 dni, zarówno w Polsce jak i w całej Europie.Jego zdjęcia były wykorzystywane w kalendarzach.

Reklama

Nasz rozmówca nie robi zdjęć seriami, nie pstryka bez opamiętania z myślą, że przecież coś się wybierze, tylko spokojnie czeka do samego końca na ten najlepszy moment. Zna wszystkie rozkłady linii przelatujących nad naszą gminą, wie kiedy i o której godzinie nad Toszowicami pojawi się samolot. Wiele zdjęć robi ze swojego podwórka.

Jego najlepsze fotografie trafiają do portali internetowych, tam są publikowane i surowo oceniane. Mieć swoje zdjęcie na topie na stronie poświęconej lotnictwu to jest coś. Zresztą sama kwalifikacja jest wyróżnieniem. Screenerzy decydują, czy zdjęcie jest na tyle dobre, żeby je opublikować, a następnie licznik oglądalności zaczyna się rozkręcać. I tutaj trzeba powiedzieć, że zdjęcia Romana Chodaniewicza są na najwyższych lokatach na stronie Airfoto.pl. Należy tam do najbardziej aktywnych i popularnych fotografów – w swoim dorobku ma 1200 opisanych zdjęć. Oprócz fotografowania samolotów ma też na swoim koncie zaliczony kurs szybowcowy. Pasja fotografowania samolotów rozbudziła w nim zainteresowanie astrofotografią, dlatego do już posiadanego dokupił sobie teleskop.

Syn zaraził go kolejną pasją

Dzielić się pasją życia z najukochańszą osobą na świecie, czyli własnym dzieckiem, to wielkie szczęście. Najczęściej to rodzic rozpala w dziecku zainteresowanie. W przypadku rodziny Chodaniewiczów było odwrotnie. Jakiś czas temu malutki Alan zapragnął mieć w domu papugę. Tata pojechał do sklepu zoologicznego spełnić marzenie syna i tam spotkał kolegę. Ten zaś namówił go, żeby wybrali się do hodowli papug znajomego. Pojechali … i wrócili do domu nie z jedną a czterema papużkami. Bardzo szybko cała rodzina zakochała się w tych barwnych pisklakach i w krótkim czasie z czterech zrobiło się dziesięć, potem dwadzieścia, aż powstała hodowla, która okresami liczyła nawet 200 sztuk. Dwa lata temu mieli 16 różnych gatunków, na pielęgnacje których musieli poświęcić 2,5 godziny dziennie. Obecnie ograniczyli się do 4 barwnych odmian (ok.140 papużek). Alan bardzo dzielnie pomaga tacie i co ciekawe, ten młody chłopiec z IV klasy szkoły podstawowej, gdy tata wyjeżdża na pokazy, sam zajmuje się papugami. Sprząta, dokarmia i robi to bardzo chętnie. – Nie mam z tym żadnego problemu – ze śmiechem mówi Alan. Mama mu nie pomaga, bo się boi, a brat Kacper jest za malutki. Od męskiej części rodziny Chodaniewiczów dowiadujemy się, że każda papuga potrafi mówić, nawet falista może się nauczyć, potrzeba jej tylko poświęcić trochę czasu. Pisklęta karmione ręcznie traktują człowieka jak rodzica i od człowieka wiele się uczą. Pan Roman bardzo chce stworzyć niespotykaną mutację papug.

Niestety hodowlę spotkała niedawno bardzo nieprzyjemna przygoda. Kuna zaatakowała klatkę. Zjadła 8 sztuk, a wiele innych ptaków pozostało bez jednej nogi. Pan Roman szuka właściciela dla tych ptaszków: – Chętnie je oddam w dobre ręce.

Nie tylko papugi to wspólna pasja Alana i jego taty. Interesuje ich też wędkarstwo, razem jeżdżą pod namiot, chodzą razem na grzyby, kochają przyrodę, kochają zwierzęta.

Autor: Redaktor /CKwR/
Top